Wielkie poruszenie na małej wyspie. Co roku w grudniu miliony krwistoczerwonych krabów wyruszają w podróż swojego życia.
Chociaż Wyspa Bożego Narodzenia oficjalnie należy do Australii, trudno na nią dotrzeć z kontynentu. Znajduje się w odległości 2600 kilometrów na zachód i zamieszkuje ją około 1500 osób oraz 120 milionów krabów.
Co roku można tutaj obserwować niesamowite widowisko – miliony krabów czują przyrody zew i wyruszają z dżungli w stronę morza, pokrywając jak czerwony dywan nie tylko las, ale też ogrody, chodniki i pola golfowe. Drogę blokują im też drogi i wiele zwierzaków ginie pod kołami samochodów, władze miejscowych parków narodowych współpracują więc z mieszkańcami wyspy, by jak najbardziej ograniczyć te straty.
Wzdłuż szos zbudowano ponad 20 kilometrów plastikowych barier, które kierują kraby w stronę przejść pod jezdnią. Barierki zamontowano też w drzwiach miejscowej szkoły, aby kraby nie wchodziły do klas.
zdjęcie: Kristy Faulkner
Po dotarciu nad ocean kraby oddają się uciechom prokreacji – następnie samce wracają wgłąb lądu, podczas gdy samice zostają w wygrzebanych norkach i pilnują złożonych jaj. Cykl rozwojowy ma wiele etapów i jest ściśle zsynchronizowany z fazami księżyca – w tej galerii zdjęć możecie prześledzić całą sekwencję przemian od szkraba do kraba.
Kolejnym problemem nie tylko dla krabów, ale też dla wielu innych miejscowych, często endemicznych gatunków, są… mrówki. Tzw. crazy ants przedostały się na wyspę w pierwszej połowie XX wieku i dzięki nieobecności naturalnych wrogów zaczęły szybko tworzyć superkolonie. Zwierzęta z Wyspy Bożego Narodzenia nigdy wcześniej nie spotkały takiego przeciwnika, a więc nie posiadają żadnych mechanizmów obronnych. Najbardziej cierpią właśnie kraby, które po ataku szalonych przybyszy zostają oślepione kwasem mrówkowym i najczęściej umierają z głodu i pragnienia.
„Crazy ants” są tragicznym przykładem tego, jakie zniszczenia mogą powodować tzw. gatunki inwazyjne. Być może jednak nie jest za późno – na ratunek przybywają australijscy i malezyjscy naukowcy. Mrówki mogą tworzyć superkolonie dzięki bogatemu źródłu pożywienia – czerwcom, małym insektom produkującym słodką wydzielinę – więc ekolodzy zamierzają sprowadzić gatunek małej osy, która zabija czerwce składając w nich jajeczka. Mechanizm akcji ratunkowej możecie zobaczyć na poniższym filmiku.
Wracając jednak do samej przeprawy – mieszkańcy wyspy coraz bardziej dbają o bezpieczną przeprawę słynnych skorupiaków. Od kilku lat na wyspie zainstalowano nie tylko przejścia pod jezdnią, ale też specjalny most. Pomysłowa konstrukcja natychmiast stała się jedną z największych atrakcji turystycznych wyspy.
W Święta 2019 roku jeden z właścicieli miejscowych resortów przedstawił samochód specjalnie zmodyfikowany z myślą o bezpieczeństwie krabów. Każde koło wyposażone jest w mały spychacz, który ochroni skorupiaki przez zmiażdżeniem.
Oprócz tego wielu mieszkańców wyspy nadal biega wzdłuż dróg z miotłami i sprząta z asfaltu niekończący się przypływ czerwonych podróżników. Pamiętajcie o tym na wiosnę, gdy będziecie przeklinać żaby przechodzące przez drogę z jednego stawu do drugiego. Mogło być o wiele, wiele gorzej.
zdjęcie w nagłówku: Max Orchard, Parks Australia
źródła: ABC.net.au, Parks Australia, Yahoo Travel
10 komentarzy
Emi
17/12/2015 at 06:11Jeszcze trudniej dostać się na tę wyspę z Indonezji – mimo, że to tak blisko Jawy, trzeba lecieć przez Australię. Na wyspę Bożego Narodzenia dociera dużo statków z uchodźcami chcącymi dostać się do Australii, z tego jest znana.
A kraby przerażające :P
Przedeptane
19/12/2015 at 10:16Ciekawe, nie wiedzieliśmy o tych uchodźcach. P.S. My akurat bardzo lubimy kraby, ale rozumiemy, że nie wszystkich ekscytują takie spotkania :)
Karol Werner
18/12/2015 at 10:23I fajne jest to, jak dba się o przyrodę. Mega przeżycie musi to być…
Danuta/boliviainmyeyes
18/12/2015 at 12:01Chyba widzialam to raz na National Geographic! Niesamowite jest zobaczyc taka migracje na wlasne oczy, choc ja sama chyba bym nie usiadla posrodku drogi, bo troche sie boje tych czerwonych stworzen:)
Przedeptane
19/12/2015 at 10:23Krab sam od siebie raczej nie zaatakuje, więc nawet takie bliskie spotkania są całkiem bezpieczne :)
Michał
18/12/2015 at 17:47Odnośnie transportu to zawsze można spróbować jachtostopu. Sama wyspa wygląda bardzo ciekawie, nie tylko ze względu na kraby, ale też na osiągnięcia inżynieryjne miszkańców;-).
Przedeptane
19/12/2015 at 10:14O jachtostopie marzymy od lat – świetna opcja na podróżowanie po Pacyfiku :)
Nina z Nasze rodzinne podroze
19/12/2015 at 01:26Wow! Kraby wygladaja niesamowicie!!! To dopiero musza byc wrazenia!
Tatiana
20/12/2015 at 23:23Oglądałam kiedyś film (na jednym z kanałów podróżniczych). Wygląda to niesamowicie!!!! Chciałabym kiedyś zobaczyć to na żywo :) Wyrazy uznania dla władz, które szanują przyrodę i robią wiele by to się odbyło bezpiecznie.
PatTravel
22/12/2015 at 10:11Pierwsze zdjęcie wraz z tytułem brzmi jak propagandowy komunikat z czasów minionych ;p