Menu

Na skok z Sydney: Kiama Blowhole

Rzut samochodem na południe od Sydney znajduje się mały cud natury. Wsiadajcie, jedziemy!

Szczegóły dojazdu podamy na końcu, teraz skupmy się na gadaniu i na obrazkach. Po niespełna dwóch godzinach jazdy i po przejechaniu przez wąskie ulice miasteczka Kiama zaparkowaliśmy na trawiastym parkingu pod śnieżnobiałą latarnią zwaną Kiama Light lub Kiama Harbour Light. Ta stoi tutaj już od 1887 roku i już wtedy jej światło było widoczne z odległości siedemnastu kilometrów. Pierwotnie naftowa lampa została w 1908 roku przerobiona na gaz węglowy, a w końcu – w 1969 roku – na lampę elektryczną.

Tuż za latarnią znajdują się schody do Kiama Blowhole – szczeliny w przybrzeżnych skałach, przez którą w trakcie przypływu strzelają w górę gejzery morskiej wody. Nam akurat się nie poszczęściło – ocean nie był w nastroju do brykania, szczelina tylko cicho bulgotała. Masz Ci los. Warto było jednak przyjechać dla samych widoków roztaczających się z poszarpanych urwisk.

Oczywiście nie oparliśmy się pokusie i poszliśmy podglądać lokalną faunę. U podnóża skał siedziały kormorany, w wodnych oczkach roiło się od ryb, małych krabów i purpurowych ukwiałów.

Tuż przy samej blowhole dostrzegliśmy też jednego z największych i najładniejszych krabów, jakiego dotychczas udało nam się zobaczyć w australijskich wodach. Jeżeli ktoś z Was może nam pomóc z identyfikacją, to będziemy dozgonnie wdzięczni, bo nasz intensywny googling był bezowocny.

Po powrocie do latarni odkryliśmy kolejną atrakcję – na polanie otoczonej wysokimi araukariami jadło właśnie lunch pokaźne stado kakadu różowych, tzw. galah. Wrzasku jak w małpim gaju, ale zostaliśmy na dłużej, bo w Sydney rzadko je widujemy, a w dodatku to ulubione papugi Zosi.

I tu wątek edukacyjny z cyklu wiedza bezużyteczna. Poniższa fotka przedstawia dymorfizm płciowy galahów: samice mają jasnobrązowe oczy, a samce – czarne.

Załapaliśmy się też na niedzielny targ przy miejskiej przystani. W stoiskach można było nabyć rękodzieło i obrazy lokalnych artystów, domowy miód, książki, winyle i udonicznioną roślinność. Dla każdego coś dobrego. Oczywiście nie zabrakło też tradycyjnego zestawu leczniczych kryształów, łapaczy snów, regulatorów czakr i innych wspomagaczy duchowego rozwoju dla mieszczan na wywczasie. Koło nas przeszło kilkoro dziatek z pluszowymi rudawkami (ogromne nietoperze, tzw. flying foxy), a więc po nitce do kłębka dotarliśmy do namiotu ze zwierzo-zabawkami, książkami przyrodniczymi i tematycznymi ozdobami świątecznymi. Patrz niżej.

Pora wracać. Kiama pożegnała nas takim malowniczym widokiem – szumem fal, szumem drzew, rozdzierającym krzykiem galahów. Na pewno wrócimy, może przyszłym razem ocean pokaże, na co go stać.

Mapa dojazdu z Sydney do Kiama Blowhole

Kiama Blowhole – przydatne informacje

Czas: dojazd samochodem w okolicach 2h, można też dojechać bezpośrednim pociągiem linii South Coast Line.  Po drodze do Kiamy możecie się zatrzymać w Wollongong, gdzie znajduje się duże, ładne jezioro.

Szlaki piesze: na miejscu można wyruszyć na nadbrzeżną trasę z Kiamy do Gerringong (22 km)

Ubranie: w lecie dobra ochrona przeciwko słońcu, zimą kurtka wiatrówka, wieczorami także sweter (nad oceanem często nieźle wieje)

Buty: dowolne wygodne

Koszty: paliwo. Wejście na Kiama Blowhole i okoliczne skały jest darmowe.

Dodatkowe uwagi: podczas planowania wyjazdu dobrze jest sprawdzić godziny przypływu (głupi my). Warto zabrać zestaw do snorkelingu. W sezonie z brzegu można obserwować migrujące wieloryby.

Więcej tras w Sydney i okolicach znajdziesz TUTAJ.

Brak komentarzy

    Dodaj komentarz